wtorek, 25 maja 2010
piątek, 31 lipca 2009

MUSA


Opowiadanie napisane dzięki mnie
I -Naprawdę ten cały Książę Ciemności się odrodził? -Tak przynajmniej mówiła Stella. -Czyli czeka nas kolejna bitwa. Brandon i Sky ćwiczyli na podwórzu przy okazji rozmawiając. -Kim jest ten cały Książe Ciemności?- zapytał Sky atakując przyjaciela. -Timmy coś znalazł w Internecie na jego temat. Książę Ciemności to władca Mrocznej Krainy, miejsca gdzie gromadzi się najbardziej negatywna energia. Podobno nazywa się Nestor. - odpowiedział mu Brandon odpierając atak. -Coś jeszcze wiadomo na jego temat? -Tylko tyle, że to on posłał 3 wiedźmy, aby zniszczyły Domino. Potem został pokonany przez Templariuszy, jednak nie wiadomo co się z nim stało potem. Brandon przewrócił Sky'a na ziemię. -Dobra! Koniec na dzisiaj!- rozległ się głos Codatorty. -Nareszcie. Myślałem, że nigdy tego nie powie.- rzekł Sky kiedy Brandon pomagał mu wstać.- Co się dzieje z Rivenem? Magicy spojrzeli na kolegę. Riven stał zamyślony i patrzył daleko przed siebie. -Nie wygląda ostatnio najlepiej.- zauważył Brandon. - Nie rywalizuje ze mną ostatnio. To mnie bardzo niepokoi- zażartował Sky. - Jakiś taki nieobecny jest.-dodał Brandon. -Myślisz, że pokłócił się z Musą? -Oni się zawsze kłócą. To ich sposób na życie. -Dobra, chodź. Umieram z głodu! Chłopcy powrócili do szkoły. Następnego dnia Sky, Brandon , Timny i Helia na specjalne życzenie udali się do Alfei. Przed budynkiem szkoły czekała na nich Faragonda oraz Winx. -Cześć dziewczyny!- powitali ich chłopcy. Dziewczyny uśmiechnęły się. -A gdzie jest Riven?- zapytała Musa rozglądając się za swoim chłopakiem. -Nie wiem- odpowiedział Sky- dziś rano nie było go w szkole. Nie mieliśmy czasu go szukać, więc wyruszyliśmy bez niego. -Słuchajcie!- rzekła Faragonda kiedy się już wszyscy ze sobą przywitali.- Macie misje do wykonania. Jak wiecie Książę Ciemność- Nestor powrócił, aby siać ciemność oraz strach. Podobno jego armia zaatakowała podziemną krainę. Księżniczka Amentia poprosiła nas o pomoc. Tak więc udacie się tam i pomożecie księżniczce. Z tego co mi mówiła to nie jest zbyt ich dużo, ale Armia Ciemności zawsze była dobrze wyszkolona. Nestor bardzo się starał, aby jego żołnierze byli dobrze wyszkoleni i silni. -Damy im radę pani profesor?- zapytała Bloom. -Magicy będą was osłaniać, ale uważajcie. To, że wy posługujecie się magią, nie znaczy, ze macie przewagę. Musicie być bardzo czujne. Żołnierze z Armii Ciemności są przebiegli i bezwzględni. Każdy z nich chcę być jak najlepszy, bo tylko najsilniejsi mają szansę na przetrwanie. Ci, co są słabi nie mają żadnych szans na przeżycie…- Faragonda zniżyła głos.- Dalej, idźcie pomóc księżniczce Amenti, tylko bądźcie czujni i ostrożni. Czarodziejki i magicy wsiedli do statku i wyruszyli do podziemi. II Statek nareszcie wylądował. Cała ekipa ratunkowa weszła do podziemi. Przez dłuższy czas szli przez ciemne korytarze. Dookoła nich leżały porozbijane kryształy. -Widać, że byli tu żołnierze Armii Ciemności- powiedziała Tecna patrząc na nieład w jaskini. -Cicho! Chyba słyszę jakieś odgłosy!- krzyknął Sky. Wszyscy zaczęli nasłuchiwać. Rzeczywiście, niedaleko z stad ktoś krzyczał i wołał o pomoc. Magicy i Winx natychmiast podążyli w tamtym kierunku. Po chwili ujrzeli skuloną postać starszego człowieka, który leżał skulony na ziemi i trzymał coś kurczowo w ręku. Przed nim stał jakiś wysportowany, wysoki młodzieniec, który trzymał w ręku bicz. -No dalej starcze! Oddaj mi to złote cacko! -Nie! To moja jedyna pamiątka rodzinna! Nie zabieraj mi jej! Proszę!- staruszek prawie płakał. -A po co ci to? I tak za chwilę umrzesz!- zamachnął się i chciał go uderzyć biczem. Staruszek skulił się ze strachu jeszcze bardziej. -Nie!- krzyknął Sky i rzucił się na chłopaka. Jednak ten szybko odskoczył do tył i Sky upadł na ziemię. - Jak śmiesz znęcać się nad słabszymi?!- krzyknęła oburzona Bloom i rzuciła w niego płomienną kulę ognia. Chłopak zrobił unik i uderzył Bloom biczem. -Au!- krzyknęła czarodziejka upadając. -Bloom!- zawołały zaniepokojone dziewczyny. -Myślicie, że jakieś dobre wróżki potrafią mnie zatrzymać?- zadrwił.- Nie znacie się na walce i to was zgubi! Ponownie szykował się do ataku. -Stój Kiro!- krzyknął za nim jakiś inny męski głos.- Oni są moi! Wynoś się stąd! -Ale... -Natychmiast! Po minie Kira było widać, że nie był zadowolony z tej decyzji, jednak po chwili się oddalił. -Myślisz, ze jesteś lepszy od niego? No chodź! Przekonajmy się!- zawołał zły Sky szykując się do ataku. - Na waszym miejscu uciekałbym, póki macie szansę, Sky. -Nie jesteśmy tchórzami tak jak ty!- krzyknął Brandon- No dalej! Pokaż się! -Nie jestem głuchy, więc nie drzyj się tak Brandon.- powiedział ten sam męski głos.-Dziwne. Ten głos wydaje mi się znajomy.- rzekła Flora. Usłyszeli kroki. Tajemnicza postać zbliżała się ku nim. -Skąd znasz nasze imiona?!- Sky poczuł dziwne zdenerwowanie. -Ponieważ znam was bardzo dobrze. Nieznana postać wyszła z cienia. Wszyscy zrobili wielkie oczy ze zdumienia. -Riven?! III Wszyscy patrzyli na Rivena z niedowierzaniem. -To jakiś żart Riven?- zapytał Sky- Bo jeśli tak, to nie jest śmieszny! -To nie jest żart. Jestem sługą Księcia Ciemności! Jego strój wskazywał na to, ze rzeczywiście nie kłamał. Miał na sobie czarne, obcisłe spodnie rozdarte w miejscu kolan oraz czarną, brudną od kurzu koszule. Przy lewej nodze zwisał mu z pasa bicz, a w prawej dłoni trzymał swój miecz. Na głowię nosił czarną przepaskę, natomiast na prawym ramieniu miał wytatuowany symbol Księcia Ciemności. -Riven, daj spokój. Przecież jesteśmy przyjaciółmi…- zaczął Brandon, ale Riven przerwał mu. -Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi i dobrze o tym wiesz! Nigdy nie miałem przyjaciół i nie będę mieć! -krzyknął głośno. -Co ty wygadujesz! A my? A…ja?- zapytała nieśmiało Musa podchodząc do niego. -Myślisz, ze jakieś głupie czarodziejki mogłyby być moimi przyjaciółmi? Chyba żartujesz. A ty już z pewnością. Nie zadaje się z dziewczynami a już z pewnością nie brzydulami! Riven odepchnął brutalnie Musę. Ta przewróciła się na ziemię. -Teraz to już przegiołeś!- krzyknęła Bloom i rzuciła się na Rivena. Ten jednak podniósł Musę do góry i zasłonił się nią jak tarczą. -No dalej! Zaatakuj mnie, jeśli masz odwagę!- zadrwił z szyderczym uśmiechem. Bloom powstrzymała się z atakiem. -Ty…- zaczęła Layla, ale nie dokończyła. Tuz przed nią przeleciała strzała. Po chwili Winx i magicy zostali otoczeni przez armię Ciemności. -Cholera! Jesteśmy otoczeni!- zezłościł się Brandon. Do Rivena podszedł chłopak o śniadej cerze, z krótkimi, blond włosami. -Dobra robota, Riven. Nasz władca się ucieszy, ze przyprowadzimy mu jeńców. Magików można umieścić w kopalni, niech tam harują, a dziewczyny…- spojrzał lubieżnie na Winx- Mogłyby być damami dworu, jeśli wiesz, co mam na myśli. Szczególnie ta mała.-wskazał na Musę- Nasz pan lubi takie chłopczyce, z resztą nie tylko on.-uśmiechnął się podejrzliwie. Spojrzał rozbawiony na Rivena, jednak ten nie odwzajemnił uśmiechu. Spojrzał na niego tylko z pogardą. -Zabierajcie się stąd.- rzekł do czarodziejek i magików, puszczając Musę. -Ale..- zdziwił się chłopak o blond włosach. -To co słyszałeś, Aster. Macie puścić ich wolno. My tez zresztą spadamy. Nie mamy tu już nic więcej do roboty. Riven odwrócił się od swoich dawnych przyjaciół i zaczął powoli się oddalać. -Oszalałeś Riven?! Przecież mieliśmy usuwać wszystkich tych, którzy staną nam na drodze. Rico ciebie za to wybatoży!- zawołał przestraszony Aster. -Nic mnie to nie obchodzi! Ja tu dowodzę i moim rozkazem jest to, że macie ich puścić. Zrozumiano? -Tak jest. Winx i magicy powoli opuszczali pole bitwy. Nikt się nie obrócił za siebie. Za wyjątkiem Musy. Spojrzała kątem oka na Rivena, który stał do nich plecami. Miała nadzieję, ze się odwróci, ale nic z tego. Ukradkiem wytarła łzę spluwającą po jej pliczku. IVMagicy i Winx wyszli z gabinetu Faragondy. -Dyrektorka nie była zachwycona tym, co jej powiedzieliśmy.- powiedziała smutno Bloom. -Dziwisz się jej? Przecież zdradził nas nasz przyjaciel, a raczej były przyjaciel.- rzekł Sky. -Nadal nie rozumiem jak Riven mógł się okazać takim, podłym, nędznym… - Lepiej nie kończ Stella.- ostrzegła ją Flora.- Musa idzie za nami. Dziewczyny i magicy spojrzeli na Muse, która szła za nimi pare kroków dalej, ze spuszczoną głową. -Dobra, dziewczyny. My musimy już wracać do czerwonej Fontanny.- oznajmił Brandon.- Jak będziecie wiedziały coś nowego, to dajcie znać. -Dobra. To na razie. Magicy opuścili szkołę a dziewczyny udały się do swoich pokoi. Nastała noc, która była zimna i wilgotna. Layla zapukała do pokoju Musy i Tecny. -Dziewczyny, mogę wejść?- zapytała uchylając drzwi. Weszła do pokoju. Zobaczyła Musę patrząca przez okno. -Cześć Musa. Przyszłam pożyczyć pastę do zębów, bo moja niestety się skończyła. Mogę trochę? -Tak, pewnie.- odpowiedziała jej Musa beznamiętnym tonem. Layla poszła do łazienki. -A gdzie jest Tecna? -Jest u Bloom. Pomaga jej naprawić komórkę. Layla podeszła do przyjaciółki. -Musa, nie powinnaś się przejmować tym, co ten plugawy zdrajca ci powiedział. -Nie nazywaj go tak!- krzyknęła ze złością Musa. -Jak mam go inaczej nazwać? Przecież sama widziałaś, że nas zdradził. A ciebie w dodatku wykorzystał jako żywą tarczę! A tak postępują tylko tchórze! -Riven nie jest tchórzem!- w głosie Musy można było dosłyszeć ogromny smutek i rozgoryczenie. Odeszła od okna i podeszła w kierunku drzwi. -Dokąd się wybierasz?- zaniepokoiła się Layla. -Muszę pomówić z Rivenem i wyjaśnić tą całą sytuację! -Oszalałaś? Sama widziałaś, ze nas zdradził a ciebie wystawił na niebezpieczeństwo! -Ale pozwolił nam odejść, a mógł tego nie zrobić! Puścił nas wolno! -Tak, bo pewnie uznał, że nie jesteśmy godnymi przeciwnikami dla niego i jego oddziału. Poza tym, zrobił nam tylko łaskę, aby poniżyć nas w oczach innych! -Dosyć! Nie masz prawa go osądzać! -O, a ty możesz masz? -Mam, bo znam Rivena i wiem, ze nie skrzywdziłby nas! -Ale jednak nas zdradził i w dodatku służy Nestorowi, a wszyscy wiemy jaki to zły człowiek! Poza tym sama słyszałaś, że on nigdy nie miał przyjaciół i nie chcę ich mieć, a szczególnie nie ciebie… -Przestań! Nie mów tak!- z oczu Musy zaczęły lecieć łzy. -Wybacz Musa, ale musze ci przemówić do rozsądku! Riven to podły zdrajca, nie zasługujący na naszą przyjaźń. Więc daruj sobie tą wycieczkę do niego i kładź się lepiej spać! -Nie! Pojdę tam i pogadam z Rivenem. To na pewno jest jakaś gra! Riven tylko udaje… -Przestań się Musa łudzić! -Dość! Nie dowiem się o co w tym wszystkim chodzi, dopóki się sama nie przekonam! Magia Winx! Musa przemieniła się. Layla zatarasowała jej drzwi. -Nigdzie cię nie puszczę! - Zejdź mi z drogi! -Nie! -Trudno, sama się o to prosiłaś! Fala dziwękowa! Musa oszołomiła przyjaciółkę. Kiedy Layla traciła przytomność, Musa złapała ją w powietrzu. -Wybacz, ale nie dałaś mi wyboru.- szepnęła czarodziejka muzyki kładąc przyjaciółkę na swoje łóżko.- Ale ja musze naprawdę porozmawiać z Rivenem. Musa otworzyła balkon i zniknęła w ciemnościach nocy. V Musa zatrzymała się w Białych Górach, ponieważ nie miała już sił dalej lecieć. Według wskazówek to właśnie w tych górach miał znajdować się obóz Armii Ciemności. Jednak Musa niczego nie dostezgała. -Nie mam już siły dłużej szukać. Ten przeklęty obóz musi się gdzieś znajdować!- mówiła do siebie łapiąc ciężko powietrze. Nagle usłyszała strzępek czyjeś rozmowy. Wychyliła się do przodu i spojrzała w dół. Znajdował się tam stromy wąwóz. W świetle księżyca dostrzegła dwie męskie postacie rozmawiające ze sobą i noszące w wiadrach wodę. „To na pewno żołnierze Nestora. Czyli obóz musi być gdzieś tutaj!”- rozmyślała uradowana. Obserwowała po kryjomu żołnierzy. Kiedy zaczęli znikać jej we mgle, Musa po cichu zeszła na dół. Zobaczyła jak wchodzą za jakąś bramę. „Kurczę, nie mogę wejść w takim stroju”- pomyślała. Nagle dostrzegła brudną pelerynę wiszącą na gałęzi drzewa. „To pewnie pelerynka jakiegoś żołnierza. Założę ją.” Msua włożyła na siebie pelerynę. „ Fuj! Ona jest…mokra! Pewnie ktoś ją sobie przepierał!"- pomyślała z obrzydzeniem.- No trudno, nie mam czasu teraz wybrzydzać. Muszę koniecznie zobaczyć się z Rivenem. Po to tu jestem!- mówiła po cichu do siebie. Ruszyła w stronę bramy. Nacisnęła klamkę. Wrota otwarły się. Rozejrzała się jeszcze po okolicy i nie dostrzegając nikogo w pobliżu, ruszyła w stronę wojskowych baraków. VI Musa co chwilę rozglądała się za siebie czy przypadkiem nikt jej nie obserwuje. Na razie szło wszystko gładko. Czarodziejka przyczaiła się do jednego z baraków. Zajrzała przez małe, brudne okienko do środka. W środku znajdowało się siedmiu chłopców: pięciu z nich spało, a pozostała dwójka grała w karty. Nie dostrzegła wśród nich Rivena. Obeszła jeszcze kilka baraków, jednak i tam nie znalazła swojego chłopaka. „To niemożliwe! Riven musi gdzieś tu być!"- myślała w duchu. Nagle usłyszała czyjeś kroki. Schowała się za pobliskie drzewo. Kilka metrów od niej szła dwójka chłopaków w samych ręcznikach obwiązanych wokół bioder. „Pewnie idą się wykąpać”- zauważyła Musa. –„ACH!” Ktoś zakrył jej dłonią usta i pociągnął do tył. Musa potwornie się wystraszyła. „Czyżby to był mój koniec?!”- pomyślała nerwowo. Postać obróciła ją do siebie. -Na litość boską, co ty tutaj robisz?!- krzyknął męski głos. Czarodziejka spojrzała na chłopaka, przed którym teraz stała. -Riven! zawołała uradowana. Tak się cieszę, ze cię widzę!- i rzuciła mu się na szyję.Chłopak był zupełnie zaskoczony zachowaniem dziewczyny. -Eee… no ja tez…- wybąkał nieśmiało. Ale co ty tutaj robisz? Odepchnął ją od siebie. Musa spojrzała mu prosto w oczy, które były pełne łez. -Chciałam z tobą porozmawiać o ty, co się stało tam w podziemiach i… -Nie mamy o czym rozmawiać!- przerwał jej ostro Riven. -A właśnie, ze jest! Ja nie wierzę, po prostu nie wierzę, że stałeś się zły! Możesz masz trudny charakter i czasami popełniasz błędy, ale to nie znaczy, ze jesteś potworem!- Musa wypowiedziała te wszystkie słowa przez łzy. Riven stał i patrzył z nią z lekkim niedowierzaniem w to, co właśnie usłyszał. -Co to za hałasy?- rozległ się czyjś męski głos. Riven i Musa spojrzeli w kierunku jednego z baraków. -Schowaj się za tym drzewem!- rozkazał chłopak Musie. Dziewczyna posłusznie wykonała rozkaz. Po chwili przy Rivenie pojawiło się dwóch strażników. -Słyszeliśmy jakieś hałasy. Coś się stało? -Nie, to tylko ptaki.- odpowiedział Riven.- Wracajcie już do siebie. Ja jeszcze tylko sprawdzę bramę. -Dostaliśmy rozkazy od Rico, że to my mamy sprawdzić bramę i czuwać przy niej na warcie. -To ja was zastąpię. Idźcie już. -Ale Rico powiedział… -Jazda! Wynoście się!- krzyknął Riven. Dwójka strażników oddaliła się. -Szybko, nie mamy zbyt wiele czasu.- rzekł do Musy chwytając ją za rękę.- Musisz jak najszybciej opuścić ten obóz.- zaczął ciągnąć ją w kierunku bramy. -Nie, Riven! Przyszłam tu, aby zapytać cię, o co tu tak naprawdę chodzi. -O nic. Już ci mówiłem, ze jestem sługą Księcia Ciemności. -Ale dlaczego? Przecież nie jesteś zły… -Ponieważ ja się tu wychowywałem. Zapadła cisza. -Jak to „wychowywałeś”? -A tak to. Doszli już do bramy. -A teraz spadaj stąd i nie przyłaź tu więcej!- powiedział Riven puszczając jej rękę. -Zaraz! Niczego mi nie wyjaśniłeś! -Bo nie ma czego wyjaśniać! Zjeżdżaj! Au! Riven zgiął się w pół. Czarodziejka dostrzegła czerwone smugi wychodzące zza koszuli na jego torsie. -Riven! Czy ktoś cię bił?- zapytała z niepokojem podchodząc do niego, próbując pomóc mu wstać. -Daj mi spokój! Idź już! -Nie zostawię cię tu!. Przez chwile Musa się z nim szarpała, jednak na daremno. -Proszę cię Musa, idź już. Bo on cię jeszcze znajdzie.- powiedział podenerwowanym głosem. -Kto ma mnie znaleźć? -Twój przyjaciel chyba mówi o mnie.- rozległ się tuz za nimi, gruby , męski głos. Do Rivena i Musy podszedł wysoki chłopak o mocno opalonej skórze, czerwonych, długich włosach związanych z tył w kucyk, z przepaską na lewym oku. Na prawym policzku było widać bliznę po długim i głębokim rozcięciu. -Rico!- wycedził przez zęby Riven. - Dziękuje, że mnie przedstawiłeś swojej przyjaciółce.- zadrwił wysoki chłopak.- Widzę, że ostania kara nie przemówiła ci do rozsądku. Chyba będziemy musieli zastosować bardziej drastyczne środki.- chwycił Rivena za włosy i pociągnął do tył. -Riven!- zawołała przerażona Musa. Chciała do niego podbiec, ale dwóch strażników, których widziała rozmawiających z Rivenem parę minut wcześniej, złapało ją za ręce i przyciągnęli do siebie.- Zostaw go, ty przeklęty mięśniaku! -A może twojej przyjaciółce również damy lekcje pokory, co ty na to? -Tylko…spróbuj…jej…dotknąć…ty…- wycedził przez zęby Riven. -O, grozisz mi? Ale chyba nie zapomniałeś, ze to jestem Naczelnym Dowódcą Sił Ciemności, prawda? A co za tym idzie, to ja jestem twoim przełożonym w tym obozie. I mam władze nad wymierzaniem kar, a co za tym idzie nad twoim życiem. Bo mogę kazać cię wybatożyć na śmierć. No to co? Pokażemy twojej przyjaciółce jak się karze nie tylko za nieposłuszeństwo, ale również za szpiegostwo? Riven napluł mu prosto w twarz. Rico rozwścieczony rzucił Rivenem o ziemie. -Zabrać go i tę małą na plac! Już ja ich nauczę szacunku do innych! Strażnicy skrępowali Musę i Rivena a następnie zaprowadzili ich do celi. VII -Jak to Musa poszła zobaczyć się z Rivenem?!- krzyknęła zszokowana Bloom. -A tak to. Poszła i już, a przy okazji mnie oszołomiła.- rzekła Layla przykładając sobie do czoła worek z lodem.- Mówiła, ze chcę wyjaśnić ta całą sytuację, ze nie wierzy, ze Riven jest zły i takie tam bzdety...-Nie, no pewnie, ze nie jest zły. Przecież to nie on posłużył się Musą jako tarczą- zadrwiła Stella. -No to co teraz robimy? -zapytała Tecna. -Uważam, ze powinniśmy poinformować o tym Faragonde- powiedziała Flora. -Tak, żeby mi wypomniała, ze nie powstrzymałam Musy.- powiedziała z ironią w głosie Layla. -Przeciez to nie twoja wina.- uspokajała ją Bloom. -Bloom ma rację. Aby zatrzymać w miejscu Musę, trzeba by było ją przywiązać grubymi łańcuchami do jakiego muru a potem założyć jeszcze jakieś kraty, szafę pancerną... - żartowała Stella. Dziewczyny roześmiały się. -No dobra, wróćmy do naszej sprawy. Zgadzam się z Flora, że powinnyśmy powiedzieć wszystko Faragondzie. Same przecież możemy sobie nie dać rady.- powiedziała Bloom. -W porządku, czyli idziemy do Faragondy.- zadecydowała Tecna. Dziewczyny opuściły pokój. VIII Powoli zaczął nastawać świt. Blade promyki słońca zaczęły przebijać się przez czarne chmury. Musa i Riven zostali zaprowadzeni na plac, który umiejscowiony był pośrodku obozu. Na palcu zebrali się już żołnierze. Czarodziejka spojrzała na Rivena. Chłopak patrzył na dwa duże, drewniane pale, z których zwisały cienkie, ale mocne rzemienie. Musa dostrzegła w jego oczach paniczny strach. Po chwili sama spuściła głowę. Wiedziała, co ich za chwilę czeka. Starała się o tym nie myśleć, ale było to zbyt trudne. Nagle na środek placu wyszedł niski i dość tęgi chłopak o bardzo surowym wyrazie twarzy. Rozwinął pergamin, który trzymał w ręku i przeczytał na głos: -Zgodnie z rozkazem Naczelnego Dowódcy Armii Ciemności ma zostać wykonana kara w formie chłosty za niesubordynacje oraz za szpiegostwo. Jeden tuzin batów dla skazanych. Chłopak zwinął pergamin.- Przywiązać ich do pali!- rozkazał. Dwóch strażników chwyciło Muse pod łokcie i zaczęło prowadzić do pala. -Stójcie! Biorę jej winę na siebie!- zawołał zdesperowany Riven. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku. -Nie możesz o to prosić. Rozkazów Naczelnego Dowódcy nie można zmienić.- odparł sucho tęgi chłopak. -A czemu nie? Skoro sam chcę.- powiedział z oddali gruby męski głos. Z tłumu wyszedł Rico. Wszyscy żołnierze stanęli na baczność. -No dobra, jak tak "ładnie" prosisz. Ale niech twoja przyjaciółka popatrzy sobie na to "przedstawienie". Przywiązać go do pala!- rozkazał. Strażnicy puścili Musę a zabrali Rivena. Przywiązali lewą rękę do jednego pala a prawą do drugiego. Następnie jeden ze strażników jednym szarpnięciem zdarł z niego koszulę. Teraz chłopak stał z obnażonymi plecami do tłumu. -Widzę, że ostatnia kara nie za bardzo przemówiła ci do rozsądku.- rzekł Rico spoglądając na jego tors. Musa podniosła głowę do góry. Na klatce piersiowej magika zobaczyła świeże blizny po uderzeniach batem. - Riven! - zawołała w myślach Musa. -Aster, wykonasz karę!- zawołał Rico. Blond chłopak o śniadej cerze wystąpił z tumu. Ku zdziwieniu Musy, Aster wyglądał na przestraszonego, ale nie tym, ze widział Rica, tylko, że ma wykonać karę. -O to bicz. Zaczynaj! Aster wziął bicz do reki i stanął za plecami Rivena. Magik spojrzał na niego katem oka. Aster rozprostował bicz, ale nadal się wahał z pierwszym uderzeniem. -Na co czekasz?- poganiał go Rico.Aster zacisnął zęby i uderzył biczem Rivena w plecy. Riven skrzywił się, ale nie krzyknął. Aster wykonał jeszcze pięć uderzeń, przy których magik nie krzyknął ani razu, jednak zbladł potwornie. -Za mało się starasz, Aster.- upomniał go Rico.- Przyłóż się, albo zajmiesz jego miejsce. Aster przestraszył się tej groźby, ponieważ kolejne sześć uderzeń były mocniejsze. Z twarzy Musy leciały obficie łzy. Cały czas sobie wyrzucała, ze to jej wina, ze niepotrzebnie tutaj przyszła. Trzeba było posłuchać Layli... - myślała w duchu. Po pierwszym tuzinie batów Rico kazał przerwać wykonywanie kary. Podszedł do Astera. -Odejdź stąd. Pokaże ci jak powinna wyglądać kara chłosty!- odwrócił się do Rivena, który był wycieńczony, ale przytomny, a jego plecy były pokiereszowane.- Patrz dziewczyno! Na pewno będziesz mi wdzięczna, ze zgodziłem się na darowanie ci kary. Bo mojego uderzenia na pewno byś nie przetrzymała.- zamachnął i uderzył Rivena z całej siły. Riven krzyknął. Z pleców polała się krew. -Przestań!- krzyknęła rozpaczliwie Musa. -Jeszcze jedno słowo, a twój przyjaciel dostanie dwa baty więcej!- zagroził jej Rico. Czarodziejka już więcej się nie odzywała. Odwróciła tylko głowę. Nie mogła nawet zatkać sobie uszu rekami, ponieważ miała je skrępowane z tył za plecami. Z czasem krzyki Rivena stały się słabsze aż w końcu przy dwudziestym uderzeniu ucichły. Riven stracił przytomność i zawisł bezwładnie. Jego plecy były całkowicie zakrwawione. Rico wykonał jeszcze cztery uderzenia. Uderzenia wykonywał z jakąś dziwna pasją, ale nie dlatego, ze sprawiało mu to przyjemność, tylko jakby to robił z wielką złością i nienawiścią. -Dobra, to koniec. Rozejść się. I zabierzcie dziewczynę do celi. Żołnierze rozeszli się, strażnicy zabrali ze sobą Musę, a na placu zostali jedynie Rico i Aster. Rico zwinął bat i wziął wiadro z zimną wodą. Podniósł je do góry i oblał plecy Rivena. Magik natychmiast odzyskał przytomność.-Zabierz go.- rozkazał dowódca. Aster był zdziwiony zachowaniem generała. To zupełnie nie było w jego stylu. Rico przecież nie zna takiego słowa jak "współczucie".Aster odwiązał Rivena i delikatnie, nie dotykając jego placów, przerzucił go na swoje ramię i zaniósł z powrotem do baraku. IX Musa siedziała sama w celi. Była tak wyczerpana i zmęczona, ze nie miała siły użyć swojej magii. Przez cały dzień próbowała się zdrzemnąć, jednak ciągła myśl o Rivenie nie pozwalała jej na to. W końcu udało się jej zasnąć po południowym posiłku jaki dostała od strażników. Późnym wieczorem obudziła ją czyjś szept. Musa podniosła głowę do góry i spojrzała na kraty w drzwiach. Przy nich stał blond chłopak o śniadej cerze. -Aster?- zdziwiła się Musa. -Musisz mi pomóc.- szepnął do niej otwierając kluczem drzwi. Wszedł do środka i podszedł do czarodziejki. Ta gwałtownie odsunęła się do tył. -Nie bój się. Nic ci nie zrobię. -A jak mam ci wierzyć? Najpierw chciałeś zrobić ze mnie jakąś damę dworu, a potem... - głos jej ugrzązł w gardle.- ... a potem biłeś tak bezlitośnie Rivena! -Właśnie z jego powodu tu jestem. Musisz mi pomóc zająć się nim. Jest w ciężkim stanie. -Jak to? -Nie ma czasu na tłumaczenie. Wyjaśnię ci wszystko po drodze. Chodźmy.- wyciągnął do niej rękę. -Ale nic mi nie zrobisz?- upewniła się Musa. -Obiecuję. Chodź już. Musa i Aster wyszli z lochu. X -Riven!- zawołała Musa. Riven leżał na brzuchu na karimacie. Obwiązany był jakimiś starymi bandażami, które całkowicie były przesiąknięte jego krwią. Musa podbiegła do niego i przykucnęła koło jego ciała. -Och, Riven! Co oni z tobą zrobili? Jak ty wyglądasz?- przyglądała się jego plecom.- Trzeba go opatrzyć! -Po to cię tu przyprowadziłem.- odrzekł Aster. -A co ja jestem? Pielęgniarka? -Jesteś dziewczyna, a chyba każda dziewczyna posiada takie cos jak ,cytuję „instynkt pielęgniarski”. No dobra, ty może jesteś wyjątkiem, bo taka chłopczyca może nie wiedzieć o takich sprawach.- odgryzł się. -Jak mnie nazwałeś? Ich kłótnie przerwał cichy jęk Rivena. Musa ponownie pochyliła się nad nim. -Musimy zmienić mu ten stary opatrunek. Przynieś mi wodę. Aster natychmiast wyszedł. Po chwili wrócił dźwigając dwa wiadra z wodą. -Połóż je tutaj.-rozkazała. Delikatnie zaczęła ściągać przekrwione bandaże. Starała się to robić jak najdelikatniej, ale i tak sprawiała Rivenowi ból. Kiedy skończyła ściągać brudne bandaże wzięła gąbke, zamoczyła w wiadrze z woda i delikatnie zaczęła zmywać krzepy krwi z jego pleców. Aster bacznie przyglądał się jej. -Przyszykuj mi nowe bandaże.-poprosiła. Chłopak wstał i wziął prześcieradło ze swojego łóżka. Następnie wziął w zęby jeden kawałek i począł rozdzierać go na długie pasy. -Nie macie tu żadnych środków opatrunkowych?- zdziwiła się Musa. -Nie, nie mamy.-odparł krótko. Przez chwile siedzieli oboje w milczeniu. -Powiedz, dlaczego pomagasz Rivenowi?- zapytała Musa po dłuższej chwili. Aster tylko się uśmiechnął. -Ponieważ to mój przyjaciel. -Przyjaciel? To dlaczego go biczowałeś? Mogłeś się sprzeciwić temu rozkazowi!- Musa nie kryła oburzenia. -Bo nie mogę sprzeciwiać się rozkazom! -Ale… -Łatwo ci mówić, ponieważ ty nie musiałaś się tu wychowywać. Nie wiesz jakie panują zwyczaje w armii. Ponownie nastała cisza. -Powiedz mi, jak Riven stał się sługą Nestora.- poprosiła Musa nadal wycierając krew z pleców magika. Aster spojrzał na nią, poczym zaczął jej opowiadać: - Riven znalazł się tu wieku 13 lat tak jak ja. Jego ojciec- Risten był kiedyś zawodowym żołnierzem. Kiedy jego żona opuściła go, postanowił, ze wychowa syna na najlepszego wojownika. Na początku to mu się udawało. Jednak Risten był bardzo ambitny. Kiedy Riven osiągnął 13 lat stwierdził, ze odda go na szkolenie na dwór właśnie księcia Nestora.. Tu wtedy się poznaliśmy. Jednak kiedy Nestor został pokonany a nasz armia rozbita, część z nas postanowiła wrócić na swoje rodzinne planety czekając, Az nasz pan powróci. Z tego co się dowiedziałem Riven powrócił do siebie a ojciec wysłała go do czerwonej Fontanny. Tyle zdążył mi opowiedzieć, zanim…-spojrzał na przyjaciela. Musa właśni kończyła bandażować mu plecy. -… zanim nie pojawiłam się ja.- dokończyła za niego. -No właśnie.- Asetr uśmiechnął się. -Ale dlaczego wróciliście, ty i Riven, do Księcia Ciemności? Przecież nie musieliście, prawda? -Wtedy uznano by nas za zdrajców, a to jest hańbiące dla żołnierza. Poza tym, jeśli ktoś wychowywał się w armii od wczesnych lat, to taki sposób życia jest najbardziej odpowiedni. Z tego co widziałem, to Rivenowi pozostał ten jego trudny charakter, nieprawdaż? Musa uśmiechnęła się lekko. -Zaraz. A skąd wiedziałeś, ze pomogę ci przy Rivenie?- zapytała Musa- Przecież mogłam być dla niego kimś obcym. -Wiedziałem, że jesteś kimś bliskim dla niego, ponieważ Riven nigdy się tak nie poświęcał dla innych, nawet dla mnie, chociaż nigdy nie było takiej potrzeby. Poza tym strasznie mnie zbluzgał kiedy nazwałem cię chłopczycą tam w podziemiach i zaproponowałem, abyś była damą dworu. Ich rozmowę przerwał cichy jęk Rivena. Stawał się coraz bledszy. Na jego skroniach wystąpiły krople potu. Czarodziejka delikatnie dotknęła jego czoła. -Ma gorączkę.- powiedziała z niepokojem. Sięgnęła po kawałek bandaża zrobionego z prześcieradła, zamoczyła go w wodzie i położyła delikatnie na jego czole. -To mu chyba nie pomoże.- stwierdził Aster. -Ale przyjemniej przez pewien czas obniży temperaturę. Wzięła jeszcze jeden kawałek ,materiału, zanurzyła go w wodzie i tym razem położyła go na karku. -Jak ten Rico mógł być taki okrutny. Tak znęcać się nad człowiekiem. -Też nie wiem w co w niego wstąpiło. Zazwyczaj nie bije tak ostro… -W ogóle nie powinien bić! Co to w ogóle ma znaczyć?! -Uspokój się. Bo strażnicy tu jeszcze przyjdą i cie zabiorą do celi. A chyba tego nie chcesz. Musa spojrzała na niego z pogardą, ale nic nie odpowiedziała. -No, tak lepiej. Sama widziałaś jego blizny na torsie. Riven dostał ta karę trzy dni temu a już zaczęły się goić. Ale teraz to była jakaś furia u niego. Nigdy nie widziałem go w takim stanie…-Przestań go usprawiedliwiać! To po prostu zły człowiek! -Nie oceniaj go tak surowo. Owszem, jest może czasem porywczy, ale to on zawsze bronił nas przed obliczem Nestora, dostarczał pożywienia i koce. Dzięki niemu nasza armia była zdyscyplinowana.- Spojrzał na Musę.- Ale coś mi się wydaje, że to z twojego powodu tak się wściekł. -Z mojego? A czemu? -Ponieważ chyba zazdrościł Rivenowi, że jego dziewczyna przyszła po niego nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo. -Nie jestem jego dziewczyną! -Tak, jasne.- zadrwił Aster. – Rico tez miał kiedyś dziewczynę, którą bardzo kochał. Pewnego dnia też się dla niej poświecił tak samo jak Riven dla ciebie, a ona go wyśmiała i zdradziła. Powiedziała, że znalazła sobie kogoś innego, lepszego. Od tego momentu Rico stał się oschły i chyba chciał pokazać Rivenowi, że jego poświęcenie idzie na marne, bo wszystkie dziewczyny są takie same i nie potrafią docenić tego gestu poświęcenia. Jak widać mylił się.- uśmiechnął się do Musy. Musa również się uśmiechnęła. Spojrzała czule na Rivena i delikatnie pogłaskała go po włosach. Było widać, że pod wpływem jej dotyku jest o wiele spokojniejszy. Od tej chwili Musa i Aster już nie rozmawiali. Byli zbyt zmęczeni. Aster dał Musie koc a sam się przykrył jakąś starą peleryną. -Jeśli nic się nie dzieje proponuję się zdrzemnąć. Nie wiadomo co jutro nas czeka.- rzekł chłopak szykując się do snu. -A ja mogę tu być? Powinnam być raczej w celi… -Możesz. Powiedziałem strażnikom, że idę się z tobą zabawić, a w moim baraku będzie mi wygodniej. -Jak mogłeś! -Wybacz złotko, ale to był jedyny sposób, abyś mogła tu przyjść. A teraz kładź się spać. Ale Musa wciąż bacznie wpatrywała się w chłopaka. -Nie bój się, nic ci nie zrobię. Jak chcesz mogę iść nawet spać na dwór. -Nie, nie trzeba- odfuknęła czarodziejka i położyła się koło Rivena. Aster zgasił świeczkę, która oświetlała wnętrze baraku. „Błagam Winx! Przybądźcie jak najszybciej!”- wołała rozpaczliwie w myślach. XI Muse obudziły głośne krzyki i huki. Przestraszona podnosiła głowę i rozejrzała się po pomieszczeniu. Dostrzegła Astera, który właśnie w pośpiechu ubierał koszule. -Co się dzieje, Aster?- zapytała Musa. -Zostaliśmy zaatakowani przez Templariuszy. Musieli się dowiedzieć, gdzie jest nas obóz. Wziął za pazuchę swój miecz i bat. -Nie wychodź z tego baraku. Na zewnątrz jest niebezpiecznie. -A ty nei zostaniesz? -Nie, muszę iść. Zajmij się Rivenem. Aster wyszedł z baraku. Musa spojrzała na Rivena. Wciąż leżał nieprzytomny na brzuchu, ale oddychał już spokojniej a gorączka spadła. Czarodziejka delikatnie ogarnęła mu włosy z twarzy i uśmiechnęła się do niego czule. -Musa! Musa!- usłyszała czyjeś wołanie. „Layla!”- pomyślała. -Layla! Tu jestem!- zaczęła krzyczeć. Po chwili czarnoskóra czarodziejka weszła do środka baraku. -Musa!- zawołała uradowana rzucając się w przyjaciółce w ramiona.- Tak się cieszę, ze cię widzę całą i zdrową! -Ja również się cieszę. -Chodź! Musimy stąd uciekać. Magicy i Templariusze walczą teraz z tymi łotrami, więc mamy szanse wyjść przez nikogo nie zauważone! -A Winx? -Dziewczyny zostały poza obozem. Dowódca Templariuszy kazał im tam zostać mówiąc, ze jest to niebezpieczne dla nich. Chodź! -Nie Layla! Nie odejdę z stąd bez Rivena! -On teraz przecież walczy! -Nieprawda! Spójrz! Wskazała na posłanie. -Na bogów Andros! Czy to zmasakrowane ciało to Riven? Musa skinęła głową. -Ale…on żyje, prawda?- zapytała niepewnie Layla.-Tak, ale jest bardzo w złym stanie. Musimy go natychmiast zawieść do Czerwonej Fontanny albo do Alfei, byle tylko uzyskał pomoc lekarską. Dalej, pomóż mi go z stąd wyprowadzić! Obie podeszły do chłopaka i delikatnie podniosły go z ziemi a następnie wyprowadziły na zewnątrz. XII Od walki Templariuszy z armią Księcia Ciemności minęły dwa tygodnie. W wymiarze Magix znowu nastał spokój. W Alfei właśnie kończyły się ostatnie zajęcia w tym dniu. -To na razie Musa! Pamiętaj, ze po południu idziemy razem na zakupy!- zawołała Stella. -Dobra to na razie!- odpowiedziała Musa i pożegnała się z dziewczynami. Czarodziejka wyszła na zewnątrz. Szła przez dłuższy czas przez siebie. Po kilku minutach dotarła na polane w lesie. Tam tez położyła się na miękkiej trawie i zaczęła się bacznie przyglądać niebu. -Cos cię trapi?- rozległ się za nią czyjś głos. Musa usiadła. Tuż obok niej stałą Layla. -Śledzisz mnie?- zapytała z uśmiechem. -No cóż, chciałam sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku. Od dwóch tygodni chodzisz ciągle przygnębiona. Może doskonale udajesz, ze nic się nie stało, ale ja widzę, ze się martwisz.- Layla usiadła koło niej. -Masz racje, martwię się o Rivena. Nie wiem co u niego słychać, w jakim jest sanie. Chłopaki też nic nie wiedzą. Ostatni raz go widzieli właśnie, kiedy pomogli nam zanieść go do Czerwonej Fontanny. Od tego czasu nie wyszedł z gabinetu lekarskiego. Poza tym… może to głupie, ale martwię się też o Astera i innych żołnierzy. Z tego co opowiadał mi Aster, to wcale nie są źli ludzie, tylko mieli ciężkie dzieciństwo…- z oczu Musy pociekły łzy. -O to się nie martw. Faragonda powiedziała, ze tych chłopców zabrali do Świetlistej Skały, czyli z powrotem naucza się cieszyć życiem i nauczą się kochać. A jak chcesz, to mogę ci powiedzieć, że ta resocjalizacja wychodzi im na dobre. -A skąd ty to wiesz? -No bo…no dobra, powiem ci. Świetlistej Skale jestem dość często, ponieważ odwiedzam tam pewną osobę o pięknych czerwonych włosach, mocno opalonej skórze z przepaską na jednym oku..- Layla się zarumieniła kiedy zaczęła wymieniać cechy wyglądu tej osoby. -Mówisz o Rico?- zapytała zdziwiona Musa. -Eee… no tak. Skąd wiesz jak ma na imię? -No cóż, trochę o nim słyszałam. -On jest taki zły jak myślałam. Pamiętasz jak niosłyśmy Rivena do statku? Wtedy moją stronę poleciał czyjś miecz. -Pamiętam, ale wtedy rozległ się jakiś metalowy dźwięk i miecz upadł na ziemię. Zastanawiałyśmy się wtedy jak to się stało. -No właśnie. Wtedy zza drzewa ujrzałam Rica. To on wystrzelił strzałę, która spowodowała upadek miecza. Wtedy tej strzały nie dostrzegłaś, bo patrzyłaś czy droga jest wolna. Musa sobie przypomniała, co na temat Rica mówił Aster. „Czyli to jednak prawda”- pomyślała w duchu. -A wiesz, ze Rico jest bardzo podobny do Rivena? Tez taki oschły i obojętny ,ale w głębi serca dobry i wrażliwy. Musisz mi dać parę wskazówek jaki takiego buntownika udobruchać.- mrugała do niej Layla. Dziewczyny roześmiały się. -No dobra, chodź, bo Stella znowu nas wyzwie, ze specjalnie się spóźniamy, żeby nie jechać z nią na zakupy. -To idź już, a ja za chwilę przyjdę. Layla poszła a Musa wstała i jeszcze raz spojrzała w niebo. -Tak bardzo za tobą tęsknię, Riven…- powiedziała do siebie. -Ja za tobą też.- rozległ się za nią męski głos. Musa gwałtownie się odwróciła. -Riven!- zawołał uradowana i rzuciła się w mu ramiona. Riven podniósł ją z tej radości do góry. -Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać? -Dziewczyny mi powiedziały, że szłaś w stronę lasu, więc poszedłem w tym kierunku. -Eee…jak długo tu jesteś?- zapytała zmieszana Musa. -Od zdania „…parę wskazówek jaki takiego buntownika udobruchać”. Jestem ciekaw, jakie ty masz sposoby, aby mnie udobruchać. No słucham. Musa odwróciła głowę i starała się uwolnić z uścisku magika, jednak ten za nic nie chciał jej puścić. -No dalej, słucham.- domagał się odpowiedzi. Po kilku minutach przekomarzania się, chłopak w końcu puścił czarodziejkę. -Jak się czujesz?- zapytała z troską w głosie. -O wiele lepiej. -A co się stało kiedy odzyskałeś przytomność? Czy Saladyn był bardzo zły, że wróciłeś do Armii Ciemności? Riven przez dłuższą chwilę milczał. -Nie był zadowolony, ze przeszedłem na stronę zła, po tym co zrobiłem dla Magix. No wiesz, walka z Trix, Dakarem… Był zawiedziony. Ale postanowił mi dać szansę i nie wyrzucił z Czerwonej Fontanny. Pozwolił mi tu zostać, więc nie musiałem iść z innymi do Świetlistej Skały. - A co się stanie z Asterem, Rico i z pozostałymi kiedy już wyjdą na walność? Aster mówił, ze wojsko to dla nich sposób na życie… -Prawdopodobnie wrócą na swoje rodzinne planety i wstąpią do armii królewskiej, aby bronić swoich władców. Skoro mi się udało wrócić do normalnego życia, to dlaczego im ma się nie udać?- po tych słowach lekko się uśmiechnął. Podszedł bliżej do Musy i ucałował ją w policzek.-Dziękuję bardzo.- szepnął jej do ucha.-Za co? -Już ty dobrze wiesz, za co. -A, no tak. – Musa się uśmiechnęła i przytuliła do Rivena. W tej pozycji stali jeszcze przez chwilę. W Magix znów zapanował spokój. The End


Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
